Myślę, że wszystkim tutaj należy się opis sytuacji.
Tak jak napisała Ewa wizyta behawiorysty była potrzebna jak najszybciej, bo Cleo (nowe imię małej

) zachowywała się fatalnie. Pani bahawiorystka powiedziała, że albo przyjedzie w sobotę albo dopiero w czwartek, uznaliśmy, że skoro największy problem jest z zachowanie Cleo w stosunku do Sebastiana, to może Pani będzie w stanie chociaż trochę pomóc nawet bez mojej obecności.
Niestety wizyta behawiorysty zamieniła się w regularną jatkę. Nie było mnie przy tym, ale z opisu wiem tyle: Pani i Sebastian próbowali wejść do mieszkania, ale już od progu Cleo bardzo szczekała, Pani wchodziła pierwsza, powoli i spokojnie, myśleli, że Cleo się po jakimś czasie wyciszy. Pani siedziała na podłodze, rzucała jej smakołyki... minęło 45 minut a mała cały czas ujadała... już padała podobno ze zmęczenia, ale i tak szczekała. Pani podobno cały czas siedziała na podłodze i Cleo ugryzła ją pierwszy raz, Pani podobno nic nie zrobiła, żadnego gwałtownego ruchu, nic...
W końcu zdecydowali, że Sebastian weźmie na spacer Zeusa a Pani zostanie z nią sama. Pani usiadła na krześle i dalej próbowała ją przekupić upuszczanymi smakołykami ale Cleo ugryzła ją w kolano. Potem Sebastian wrócił ze spaceru i podobno zachowanie Cleo jeszcze bardziej się pogorszyło. Udało im się zamknąć ją w osobnym pokoju.
Dzwonili do mnie, urwałam się z zajęć, żeby przyjechać (miejmy nadzieję, że nie wywalą mnie z pracy...).
Weszłam na moment do pokoju gdzie była Cleo i bardzo szybko się uspokoiła, po chwili mogłam wpuścić ją do pomieszczenia gdzie była i Pani i Sebastian, widać było, że jest nerwowa, ale jak zaczynała szczekać czy szarżować na nich, to ja byłam w stanie dość łatwo ją powstrzymać i uciszyć.
Próbowaliśmy jeszcze wyjść z Cleo na zewnątrz żeby tam ocenić jej zachowanie. Ja z Cleo a Pani z Zeusem. Niestety Cleo nie jest specjalnie chętna na spacery więc i tam wiele Pani nie zdziałała.
Pani zostawiła nam jakieś ziołowe stress outy, powiedziała, że to ciężki przypadek, że najlepiej byłoby gdyby trafiła przynajmniej na razie pod stałą opiekę doświadczonego bahawiorysty albo psiego psychologa, że przemyśli jeszcze wszystko w domu i napisze nam wiadomość. Dostaliśmy takiego maila:
"WITAM SERDECZNIE!
Uffff... Jaka cudowna sunia

Biedne zwierzę, ale Państwo też wzięli sobie na głowę chyba trochę za dużo... Tak na szybko – tyle, co wymyśliłam
Nie mówię tego dlatego, że jej nie lubię, ale uważam, że przede wszystkim powinni Państwo dbać o dobro swoje i swoich pierwotnych podopiecznych. Na szczęście Zeus jest dość silny i chyba sobie jakoś radzi, ale sami Państwo stwierdzili, że się zmienił i zachowuje inaczej niż zwykle. A kotek??? Nie chodzi mi oczywiście o to, żeby się jej pozbyć czy wyrzucić!!!!!!! Broń Boże!!! Tylko nie mieć wyrzutów sumienia, jeśli się nie uda i oddadzą ją Państwo w jakieś dobre ręce. Jeśli po 2-3 tygodniach (o ile będzie u Was tyle) NIC się nie zmieni na lepsze – to już raczej się nie zmieni. Tylko trzeba by zauważać nawet najdrobniejsze zmiany, dać jej czas. Jeśli żyła przez kilka lat w bardzo złych warunkach, to nie zmieni się przez kilka dni...

Zwłaszcza buldożek - to nie jest najbardziej moblina emocjonalnie rasa...A problemów jest naprawdę sporo – ona nie umie ani chodzić na spacery, ani załatwiać się na dworze, ani reagować na jakiekolwiek komendy czy choćby imię, że o lęku i agresji nie wspomnę
Nauczyć ją imienia – czy to będzie Cha- Cha czy Cleo czy jakiekolwiek inne – dobrze, żeby zaczęła reagować na imię, wtedy – mimo wszystko – o wiele łatwiej nawiązać z nią kontakt. Kiedy mała będzie w miarę spokojna – wołać ją imieniem np. CLEO, a jak spojrzy – szybko dać nagrodę.
Nagrody – jako nagrody trzeba znaleźć coś, co naprawdę lubi. Płucka chyba niezbyt się sprawdzają, więc może kawałeczki kurczaka czy parówki? Musi to być coś, co jej NAPRAWDĘ smakuje. Niestety, nie jest wielkim łasuchem (a szkoda, to najlepsze psy do szkolenia i terapii...

, dlatego trzeba coś znaleźć. Wiele psów lubi taką karmę FROLIC, jakościowo to masakra, ale jako smakołyk – może być. Albo faktycznie coś naturalnego.
Jedzenie – nie wiem(i Państwo chyba też nie) w jaki sposób byłą karmiona. Na pewno jakoś była bo suka w ciąży i karmiąca musi jeść. Nie wygląda na zagłodzoną, ani też nie wydaje mi się, żeby jakoś specjalnie pilnowała jedzenia. Ewentualna drobna rywalizacja między psami jest normalna. Dlatego uważam, że zabieranie jej miski, jeśli nie zje pokarmu, nie jest niczym złym. Można nawet dać jej do miseczki trochę mniej, a resztę przy nauce imienia albo przywołania.
Zeus – jest i dobrze i źle, że jest z nią. Dobrze, bo zapewne towarzystwo psa jest dla niej naturalne, no i dzięki niemu wychodzi na spacery; źle – bo prowadzi do rywalizacji, zazdrości i po prostu – bardzo utrudnia pracę. Nie można dawać Cleo smakołyków, jeśli Zeus pakuje swoją cudną mordę na kolana i wyciąga ją po ten smakołyk za każdym razem. Cleo nie skupia się wtedy na Pani czy Pana głosie, ale na tym, żeby zabrać psu smakołyk. Dlatego najlepiej było by ćwiczyć z nią, kiedy Zeusa nie ma w pobliżu. Na ile to mozliwe oczywiście.
Ćwiczenia – Pani Martyna niech zacznie (bo Pana to ona od razu będzie chciała gryźć), najlepiej jak Pan będzie z Zeusem na spacerze. Wołać po imieniu, jak spojrzy czy nawet podejdzie – smakołyk. Ale na początek wystarczy samo spojrzenie, sama reakcja. I ustalić komendę pochwalną typu "Brawo" czy "Super" albo "Dobrze" – i potem stosować zawsze, gdy zrobi coś dobrze. Potem zacząć razem z Panem, ale oczywiście w towarzystwie Pani. Można dawać komendę (czyli imię a potem imię i Chodź czyli Przywołanie) na przemian i na przemian dawać nagrody. Ona chyba nigdy nie była szkolona i nie jest przyzwyczajona do wołania po imieniu, dlatego może iść opornie, ale to ważne, żeby nawiązać z nią jakiś kontakt.
Pani Martyna – jest Pani albo Psim Aniołem albo ma Pani jakąś specjalną, cudowną energię, przy której Cleo czuje się bezpiecznie

Sugeruję, żeby - bardzo delikatnie - zaczać do niej mówić trochę bardziej stanowczym tonem. Przynajmniej tzw. komedy czy polecenia. To trudne, bo trzeba uważać, żeby jej nie przestraszyć, ale żeby nie wyglądało to zawsze jak prośba. Jest Pani osobą na tyle delikatną, że raczej jej Pani nie przestraszy, bo naprawdę nie o to chodzi. Ona bardzo potrzebuje miłości i czułości, którą Pani jej daje!!! Chodzi tylko o delikatne działanie w kierunku posłuszeństwa – takiego dobrego, pozytywnego, za nagrody i pochwały. Można ją przekupywać i chwalić do woli, ale wspaniale było by, żeby czasem było ZA CO!
Spanie w innym pokoju – Nie wiem czy się da, ale czy mogliby Państwo spać w tym dużym pokoju? A Cleo zamykać w małym na noc? To może wygląda okrutnie, ale nie może być tak, że Pan nie może się ruszyć w nocy czy wyjść spokojnie do łazienki!!! Zmęczyć ją wieczorkiem albo nawet wesprzeć się jakimś łagodnym środkiem nasennym i niech sobie spokojnie śpi "u siebie".
Spacery – Niech oboje Państwo wyjdą z nią razem z Zeusem, a potem Zeus wraca z Panią czy Panem, a Cleo zostaje na dworze z drugą osobą i trochę spaceruje po trawnikach. Jak się załatwi – trzeba ją wylewnie pochwalić tą 'komendą pochwalną". Oczywiście można nagrodzić, o ile zechce wziąć smakołyk. Każdego dnia spacerować odrobinę dalej. Nie unikać spacerów, przeciwnie – można próbować pięć, sześć a nawet więcej razy dziennie, choćby na krótko. Nawet jeśli się nie załatwi, niech wie, że to nic strasznego, że zawsze potem wraca do domu. Jakby była w stanie zjeść coś na dworze – dawać jej tam coś, co lubi najbardziej. W "jej" toalecie w domu albo położyć maty do siusiania i uczyć zalatwiania się – tak, jak szczeniaka (przecież ona nie była zapewne uczona czystości jak każdy normalny pies) albo wyczyścić dokładnie podłogę, użyć środka wywabiającego zapach moczu typu URIN_OFF czy MR SMELL czy cokolwiek innego i chodzić z nią często na spacery....
Środki wspierające – uważam, ze warto spróbować. Ja bym zaproponowała obrożę feromonalną (Feromony D.A.P w obroży
http://www.ezoo.pl/pl/p/ADAPTIL-OBROZA- ... -psow/2595 http://sklep.mvet.pl/Terapia-neurologic ... dukt.2827/ http://www.eskulap-zabierzow.pl/sites/d ... daptil.pdf I jakieś środki ziołowe o działaniu przeciwlękowym – czy Stress – Out czy Kalm Aid czy coś, co ewentualnie poradzi weterynarz.
Jakby co – ja osobięcie nie mam też nic przeciwko ewentualnym silniejszym środkom. Ale to musi zapisać weterynarz. I proszę się nie obawiać, znam kilka psów, które brały leki psychotropowe przepisane przez weterynarza – przez kilka miesięcy, potem stopniowo się odstawia – i nic im się złego nie stało. Leki podaje się tylko po to, żeby ułatwić psu przystosowanie się do nowej sytuacji i tylko jakiś czas.
Na razie tyle. Nic już dziś więcej nie wymyślę, pozdrawiam i życzę – mimo wszystko – Dobrej Nocy. B.R.
Po wyjściu Pani siedziałam jeszcze z Cleo około godziny i w tym czasie była dość spokojna. Później niestety musiałam wrócić do pracy, Sebastian też wyszedł, żeby jej nie stresować, była sama ok 1,5h. Po powrocie okazało się, że nasikała na swoim posłaniu, na naszym łóżku, ale najgorsze było to, że okazało się, że podczas naszej nieobecności pogryzła plastikową końcówkę od przedłużacza i sporą część z niej zjadła, nie wiem jakim cudem nie została porażona prądem...
Próbowaliśmy spowodować u niej wymioty podając jej wodę utlenioną, ale nie podziałało, pojechaliśmy do weta i dostała kontrast, wróciliśmy do domu ok 23.
Do 4 nad ranem Cleo co chwilę ujadała, nawet mi nie udawało się jej zbyt szybko uciszyć, sąsiedzi walili w ściany, więc ona jeszcze gorzej ujadała... masakra... kolejna nieprzespana noc... tylko czekaliśmy na policję, na szczęście sąsiadom jeszcze na dzisiejszą noc starczyło cierpliwości, ale nie wiem jak długo to potrwa.
Dziś rano okazało się, że na podłodze jest sporo śladów krwi, pojedyncze krople i krew w moczu. Na spacerze i teraz nie ma już tej krwi w moczu ani nigdzie nie ma żadnych nowych kropli. Jedynie co się zmieniło, to że na spacerze sikała chyba z 10 razy.... nie wiem o co chodzi, cieczki chyba nie dostała, bo Zeus kompletnie na nią nie reaguje a nie jest kastrowany. Po 15 mamy iść na prześwietlenie do weta to powiemy o tej krwi.
Bardzo chcielibyśmy pomóc Cleo, ale dla jej dobra chyba faktycznie powinien to zrobić ktoś bardziej doświadczony. Pierwszy raz jesteśmy DT, nie zakładaliśmy, że będzie łatwo, ale to co się dzieje niestety nas przerasta. Boję się, że Cleo próbując wyładować frustrację zrobi sobie krzywdę, a tego bym sobie nie wybaczyła.
Ps. Klatka na dzień dzisiejszy nie wchodzi w grę, bo Cleo zamknięta gdziekolwiek ujada jak oszalała, pewnie ma jakieś złe doświadczenia.