Aż ciężko uwierzyć, że nie nic tu nie napisałam od końca stycznia
Ale niewiele się zmieniło

Beza jest po szczepieniach, odwiedziła ostatnio okulistę i pierwszy raz widziała morze
Wybraliśmy się do dr Pikiel ze łzawiącymi oczkami. Z tym było różnie odkąd jest u nas. W międzyczasie stosowałam dwa środki do pielęgnacji regularnie i raz łzawiła mniej, raz bardziej.
Nic złego się nie dzieje, nie opiszę tak ładnie jak dr Marcin, natomiast dostaliśmy inną pielęgnacje, zapobiegawczą, jednak jeśli nie pomoże to możliwe że Bezior będzie mieć zabieg na oczka.
Na wizycie miło się zaskoczyłam, bo dr powiedział, że mają akcje „serce za serce” i adopciaki przed rok od adopcji mają u nich -50% na usługi. Nie mam pojęcia czy jest to akcja tylko u nich, bo nie spotkałam się jeszcze z czymś takim

W tym czasie byliśmy z nią również u weterynarza i muszę ją pochwalić. Zastrzyki brała na klatę bez pisknięcia czy strachu, była bardzo grzeczna, jedynie przy wymazie uszu grymasiła, ale nie było w niej żadnej agresji. Była również miła dla innych piesków i dzielnie siedziała ze mną jakieś 1,5h w poczekalni.
U Pana Marcina natomiast nie powiem, że była zachwycona, ale też była super grzeczna, po prostu jak tylko się odwracał po inny sprzęt do badania, to chowała dziobka w rękaw mojej kurtki (Beza ogólnie chyba myśli, że jak ona kogoś nie widzi to znaczy że sama staje się niewidzialna

).
Domowej pielęgnacji też nie lubi, zawsze próbuje gdzieś zwiać, ale nie ma tu za wiele miejsca do ucieczki

mimo wszystko dzielnie znosi co potrzeba. Z kąpielami również nie mamy problemu. Za pierwszym razem oglądała kąpiel Ramzesa i podczas swojej nie panikowała.
Zabezpieczyliśmy ładnie balkon, żeby mogła się wylegiwać. Kocha słońce, wiecznie leży przy oknie na naszych zbyt długich zasłonach, ale nie mamy serca ich skracać, bo zawsze układa je po swojemu :p
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk