Ahoj (khe-khe )
Więc zaczynam od przeprosin- ale ja czyli właścicielka się pochorowała i przespała większość weekendu

U Abi wszystko w porządeczku, spacery coraz ciekawsze

hehe 4 razy podchodziłam do przejścia obok faceta, który siedział na ławce zupełnie nieruchomo (jak posąg ) no i nie przeszła tak jakbym chciała ale parówki zmaniejszyły odegłość do akceptowalnej przez obie strony... 3m

Z drugiej strony właściciele z innymi psami są do przyjęcia, inne psy muszą wiedzieć kto tu rządzi

o mało mi nieamputowała ręki jak pokazywała kto tu rządzi.. ta, młodej molosce .. tak z metr w kłębie...
Kosze, duże reklamy, wałęsające się reklamówki oraz wałęsające się chłopy nadal niewchodzą w gre

(eh podejśc niezauważalnie do kosza na psie kupy - oto jest wyzwanie

) Ale są też pozytywy - wchodzenie do samochodu i wychodzenie- level mistrz, wizyty u weta - level mistrz, wchodzenie do klatki i dawanie wycierania łap po błotnych spacerach, level zaawansowany

słuchanie się ... no jak mam parówki to zaawansowany

1 i 2 tylko na zewnątrz.
Dziś była pierwsza wizyta u weta. Szczepienie na wściekliznę załatwione, za 2 tygodnie badanie krwi i w zależności od kondycji usunięcie tego małego wyrostka (brodawka?) na lewej stronie żeber. Oczy w porządku ale w fładach zaczyna się coś dziać tak samo jak i na łapkach. Dostałyśmy Chitopan płyn do fałd a na łapki zasypywanie pudrem i dokładniejsze wycieranie po spacerach.
hm co by tu jeszcze

kurcze nie wiem - pies naprawdę coraz lepszy ale wet nieco ostudził moje ochy i achy mówi: A bo ja miałem takiego anglika co upolował kosiarke... metalową... zjadł ją... ona się jeszcze nie rozkręciła

... A tak se teraz grzecznie pochrapuje

co ja biedna poczne? A tak, przypomniało mi sie my NIE MAMY kosiarki
