Mania chyba też czuję się jakby tu była już od zawsze


Ale żeby nie było, że u nas wszystko tak ładnie i różowo...
W sumie prawie od początku jest tak, że Mania traktuje nas (Rafała, Marcela i mnie) jak swoją rodzinę, swoje stado. Ogromnie się cieszy jak nas widzi, czy to rano, czy jak wracamy z pracy

Cała aż tańczy, gdy wychodzimy na spacer

Biega za Marcelem, szczególnie wtedy, gdy widzi, że małe rączki coś smacznego niosą

Przychodzi do nas się łasić, przytulać, rozdaje buziaki, i już się nie kładzie ani nawet nie zniża główki jak chcemy ją pogłaskać, możemy ją tarmosić, kochać i w ogóle - jest cudowna i coraz bardziej radosna

Ale jest też czujna i (tak myślę) chyba bardzo strachliwa wobec wszystkich innych ludzi (nawet tych, których już widziała, i którzy nas już odwiedzali nie raz). Przede wszystkim Mania każdego, kto do nas wchodzi wita zajadłym szczekaniem (ona po prostu podbiega zjeżona i ujada), bywa, że czasem ciężko ją uspokoić, ale zawsze odesłanie na jej poduchę pomaga. Raz udało nam się zrobić tak, że jak wiedzieliśmy o odwiedzinach, jedno z nas otwierało drzwi, a drugie odprowadziło chwilę wcześniej Mańkę na poduchę i kazało jej tam zostać. Dopiero jak goście weszli i się rozsiedli, pozwoliliśmy Mani zejść z poduchy, podejść i się przywitać. W ten sposób udało nam się ominąć fazę ze szczekaniem

Ale gdy ktoś chce Manię pogłaskać, to ona najpierw okazuje strach opuszczając główkę, potem jakby odskakuje do tyłu... a jeśli ta osoba dalej próbuje ją pogłaskać, to potrafi podskoczyć do niej. Trudno mi ocenić, jak to wygląda z drugiej strony, bo do żadnego z nas nigdy tak nie zrobiła... Najpierw pomyśleliśmy, że może chce sobie poustawiać członków stada i pokazać kto jest wyżej

ale obserwując to wszystko wydaje mi się, że ona robi to po prostu ze strachu, nie ufa nikomu oprócz nas (no, jeszcze mój Tata ma względy

). Wygląda to jak reakcja obronna.
I tak się zastanawiamy, doradźcie co robić, czy lepiej będzie jak nadal wszyscy normalnie będą ją traktować i próbować głaskać (myślę tu o rodzinie, która najczęściej nas odwiedza), czy może lepiej powiedzieć im, że lepiej jakby przez jakiś czas sobie odpuścili głaskanie i dali jej siebie poznać? Czy to nie spowoduje odwrotnego efektu? Co lepsze dla Mani? Co nie będzie pogłębiało jej strachu?
Dodam, że Mania w tym swoim nieco dziwnym zachowaniu nikogo nie ugryzła, ani nawet nie złapała. Potrafi nawet po jakimś czasie podejść sama do tej osoby i jakby czekała na głaskanie (najgorzej ma moja Mama - zawsze zostaje porządnie obszekana i te reakcje wobec niej się powtarzają

).
Liczymy na Waszą pomoc i podpowiedź
