Dzisiaj wpis z cyklu troche mniej przyjemnych i troszke wiecej informacji o uszach Bajera. Ponizej znajdziecie tez zdjecia - zaznaczam, ze to sa uszy PO wyczyszczeniu.
Bedziemy u weterynarza teraz codziennie - zaoferowal pomoc w czyszczeniu uszu, ranek itd srodkami antybakteryjnymi, codziennie po troche, zeby sie chlopak nie zniechecil, a jak dobrze pojdzie to niedlugo zacznie kojarzyc wizyty u weta z glaskaniem po glowce i smakolykami

Po dwoch dniach czyszczenia mamy takie wnioski: Bajer na pewno byl mocno zaniedbany, to sa uszy i inne dolegliwosci nieczyszczone od dluzszego czasu..
Co do uszu - kanaly sa zamkniete, wszystko w uszach czerwone, podraznione i popuchniete. Podejmujemy probe podawania kropli na to wszystko (mieszanka autorska z antybiotykiem, srodkiem dezynfekujacym itd) aby opuchlizna i zapalenie odpuszczalo z nadzieja ze dojdziemy chociaz troche do otwartego kanalu sluchowego - wtedy bedzie mozna cokolwiek dzialac dalej.
To dzialanie na ten moment - gdy uda sie dostac do Pani Karas-Teczy to przejmie kontrole nad leczeniem uszu.
Kanaly ma zamkniete wiec wydaje mi sie ze niewiele slyszy - reaguje na gwizdanie i gloszniejsze wolanie, ale komendy "siad" "lapa" to raczej zgadywanie niz rozumienie/slyszenie.
Baron i Bajer jeszcze maja momenty ustalania hierarchii, ale dzielnie daja rade. Baron jest mega zazdrosnikiem, ale widac tez ze Bajer zna granice i czasami podklada sie po wiecej drapania widzac katem oka ze zaraz ktos mu podgryzie tylek albo pacnie lapa.

Pieszczoch straszny!!
Wiec ogolnie dalej idziemy malymi kroczkami do przodu
