Dzień dobry!
Maldujemy się z Baronem. Co prawda znowu małe zdrowotne potknięcie.. ale od początku.
Po zapaleniu ucha i namowach weterynarza na zmianę karmy, bardzo cieszę się, że posłuchałam swojego instynktu i karmy nie zmieniałam. Uszy wyleczone, nie zmienialiśmy bez sensu karmy na kolejną nową, żadnych domniemywanych przez weta alergii nie ma.

Więc na tym froncie jest już stabilnie.
Ale za to wczoraj... w przeciągu dosłownie nocy rozwinęło nam się choróbsko. W nocy zaczęło się chrapanie (co dla Barona nie jest w normie, on jest bardzo cichutki), a rano charczenie przy oddychaniu! Nie jakieś bardzo niebezpiecznie brzmiące, ale pojawil sie tez brak apetytu... więc stwierdzilam ze od razu po pracy robimy wycieczke do weterynarza. Po powrocie do domu - o zgrozo! Baron oddychal jak traktor, jakby co najmniej przebiegl maraton! Jedzenie nie tknięte (a on jest jedzeniowym odkurzaczem), woda nie tknięta, więc na syrenie do weta! Co się okazuje, dosłownie przez noc rozwinęła się angina! Dostalismy 3 zastrzyki - antybiotyk, przeciwbolowy i przeciwzapalny i juz wieczorem wrocil apetyt, wiec namoczone jedzenie wchodzilo znowu jak w odkurzacz, i dzisiaj kolejna wizyta, kolejny antybiotyk.
Także znowu powoli wracamy do normy.

Cieszę się, że to już tylko małe potknięcia, a nie zagadki dla detektywa , dochodzenia, sterydy itd.
Wrzucam Wam parę fot - miesiąc temu Baron był na naszym ślubie

Rodzice mu się pobrali, byl zachwycony.

Straszny sie tez przytulak zrobil. Jak sie kladzie obok, to zawsze chocial lapka, albo chociaż koniuszek muszą być na kimś.