Niestety przychodzę dziś z najgorszą możliwą wiadomością - w wyniku komplikacji po sterylizacji straciliśmy Helenkę. We wtorek około północy zaczęła krwawić, zawieźliśmy ją więc do całodobowej kliniki, gdzie USG wykazało obecność płynu w jamie brzusznej. Podjęta została decyzja o konieczności operacji, w trakcie której usunięte zostało z brzucha Helenki 250 ml krwi. Około 3 dostałam telefon, że zabieg został zakończony, a Helenka jest już wybudzona. Nad ranem kolejny - około 5:30 stan Helenki pogorszył się, jej serce się zatrzymało i mimo reanimacji nie udało się jej uratować. Prowadząca Helenkę dr Karcz, z którą rozmawiałam następnego dnia, określiła jej sterylizację jako najtrudniejszą, z jaką do tej pory miała do czynienia - macica była zrośnięta z jamą brzuszną i prawdopodobnie mimo dużej liczby zabezpieczeń naczyń krwionośnych w tej okolicy to właśnie stamtąd wystąpiło krwawienie. Nie znajduję słów, by opisać jak ogromny ból sprawia mi ta strata - Helenka była najukochańszym i najcierpliwszym psem, jakiego poznałam i jestem wdzięczna za czas, który było mi dane z nią spędzić. Staram się koncentrować na wszystkich wspomnieniach, które choć bolesne, przynoszą też częściowo ukojenie - tym, jak uwielbiała na przebywać w ogródku, wygrzewać się na słońcu i przytulać do mnie, kiedy brałam ją na ręce. Chociaż nie udało się zapewnić jej tego wszystkiego na dłużej, znajduję pocieszenie w tym, że głód i przemoc pseudohodowli nie są jedynym, co poznała w swoim życiu. Złość i bezradność, którą odczuwam na fakt, że powodem śmierci Helenki były prawdopodobnie zbyt liczne cesarki, które doprowadziły do tak poważnych zrostów, motywują mnie jednocześnie do dalszego działania - wierzę, że nadejdzie dzień, w którym żadne zwierzę nie będzie musiało cierpieć i umierać z powodu ludzkiej głupoty i okrucieństwa. Dziękuję wszystkim, z którymi wspólnymi siłami mogę ten świat tworzyć - w imieniu swoim i Helenki.
|